MyLoad
|
Wysłany:
Wto 13:11, 16 Sie 2005 Temat postu: Frank De Boer ( Muj idol ) :) |
|
Frank i Ronald De Boerowie urodzili się 15 maja 1970 roku. Frank jest młodszym od swojego brata bliźniaka o 10 minut. Urodził się w małej miejscowości Hoorn na północny zachód od Amsterdamu. Frank nie ma predyspozycjii na typowego środkowego obrońcę, gdyż mierzy zaledwie 179 I waży 79 kilogramów. Bracia nigdy nie żywili do siebie żadnej urazy, jednak to Frankowi wiedzie się dzisiaj lepiej niż Ronaldowi.
Początki kariery mieli wspólne. Mieszkali i dorastali w małym miasteczku Grootenbroek na północy Holandii. Piłkarską pasją zaraził ich ojciec Cees, który był gwiazdą w miejscowym klubiku "De Zouvaven", z zawodu tynkarz. Jednak jak wspomina nasz bohater z tego, że młodzieńcy kopali piłkę nie była zadowolona mama:
"Kopaliśmy futbolówkę po całym domu, a matka strofowała nas obawiając się, że zrzucimy doniczki z parapetów. A nas interesował tylko futbol" - wspomina zawodnik Galatasaray Stambuł.
Talent chłopców był tak nieprzeciętny, że już w wieku siedemiu lat rozegrali swój pierwszy mecz w drużynie B "Zouvaven" (doborowe oddziały piechoty uformowane w Algierii w 1831). Co z tego wynikło?
"Wygraliśmy w tym meczu 10:0 - strzeliliśmy z Ronaldem po pięć bramek! Grałem na lewym skrzydle, a brat w środku pomocy. Byliśmy centrum wydarzeń w tym spotkaniu - pozostałych dziewięciu zawodników zupełnie się nie liczyło. Kibice poznali się na naszym talencie, więc dość szybko zaczęliśmy grać w pierwszym składzie, wychodząc na boisko w drugiej połowie i popisując się swoimi umiejętnościami" - nieskromnie wyznaje Frank De Boer.
Stało się jasne, że skromny miasteczkowy klubik jest za ciasny dla tak uzdolnionych graczy jak Frank i Ronald. Jak opowiada holenderski defensor już w wieku dwunastu lat zostali zauważeni przez wyszukiwaczy talentów Ajaxu Amsterdam. Grali oni wtedy w turnieju piłkarskim, w którym naprzeciw siebie stanął piłkarski narybek północnego dystryktu Niderlandów i dystryktu amsterdamskiego. Jednak aby zapisać się do szkółki Ajaxu musieli jeszcze poczekać dwie wiosny, ponieważ ich ojca tynkarza nie było stać na dowożenie braci bliźniaków na treningi do Amsterdamu. Młodzieńców interesowała tylko piłka.
"Za szkołą za bardzo nie przepadaliśmy. Na zadania domowe ledwie rzucaliśmy okiem i 'Dobra, wystarczy na dziś, idziemy pograć w piłę!' "
Zapał młodego Franka i Ronalda podsycał dodatkowo pełniący podówczas w amsterdamskim klubie funkcję trenera młodzieżówki Louis Van Gaal. Mieszkał on poza stolicą Holandii i to w dodatku w tym samym kierunku co De Boerowie, więc często podwoził ich na treningi, kiedy ojciec chłopaków nie mógł. W czasie drogi rozmawiali tylko i wyłącznie o futbolu.
Frank nie odrazu na boisku grał jako defensor. Dlaczego zrezygnował z gry jako lewoskrzydłowy, pozycji, która jest bardziej ceniona zarówno przez samych zawodników jak i fanów piłki nożnej ? Skoro pozycja lewego skrzydłowego daje wiecej szans do pokonania bramkarza przeciwnika ! Zagadka nie jest trudna do rozwiązania gdyż:
"W systemie gry, którym wtedy graliśmy, boczni obrońcy wypełniali także zadania ofensywne na skrzydłach, a skraj pomocy miał tylko oczyszczać drogę dla ich szarż. Miałem więc coraz mniej kontaktu z piłką. Sprawa stała się na tyle poważna, że ojciec poprosił o zmianę mojej pozycji, abym po prostu nie odwykł od piłki. Tak więc przeniosłem się do linii defensywy, choć czasami grywałem na środku"
Frank De Boer występuje z powodzeniem jako stoper bądź lewy obrońca. Tak więc już powoli zaczęła się kształtować piłkarska osobowość Franka De Boera. Jest on jednym z pierwszych, nowocześnie grających obrońców, którego atutem jest nie tylko arsenał destrukcyjnych technik obronnych: agresywne krycie, długie wykopy poza własne pole karne i tym podobne, lecz również zdolność wymanewrowania przeciwnika, eleganckiego przechwytu piłki i włączania się do akcji zaczepnych. Frank tłumaczy to następująco: "Doświadczenie z gry w ataku nauczyło mnie umiejętności 'kiwania się' pod własnym polem karnym. To chyba jedna z moich największych zalet - wszyscy chyba wolą takich opanowanych defensorów, którzy nie wybijają za każdym razem piłki na oślep. Dzięki grze na skrzydle zyskałem także umiejętność przeglądu pola gry"
Frank De Boer słynie również z świetnych, dalekich i co najważniejsze dokładnych podań (nawet przez połowę boiska) ale to nie jedyna zaleta oprócz wyżej wymienionych. Holenderski defensor jest także znakomitym wykonawcą rzutów wolnych.
Drużyna Ajaxu Amsterdam była średniakiem europejskim lecz do czasu kiedy trafili do niej właśnie bracia Ronald i Frank De Boerowie. W dorosłej drużynie Ajaxu młodszy z braci bliźniaków zadebiutował rok później niż Ronald, 21 września 1988 roku, w meczu przeciwko Zwolle. Jednak swojego pierwszego meczu sam zawodnik nie może uznać za udany: "Graliśmy z Zwolle, typowym chłopcem do bicia. W meczu z tym samym zespołem rok wcześniej po raz pierwszy pokazał się Ronald, strzelając nawet bramkę. Wygrali wtedy 6:4. A ja przegrałem 4:1. Byłem zdenerwowany, a jakże. Wszedłem na boisko przy stanie 1:0 dla rywala. Miałem pilnować bardzo szybkiego prawoskrzydłowego. Po pięciu minutach wyrównaliśmy. Przeszliśmy do zmasowanego ataku, ale przy kontratakach chłopak urywał mi się i nie mogłem go dogonić. Nikt mnie za to nie winił, po prostu przyjęliśmy zbyt ofensywną taktykę"
Jak już wiadomo Ajax wrócił na europejskie boiska w wielkim stylu. Wszystko to za sprawą wspomnianego już Louisa van Gaala oraz młodych i utalentowanych holenderskich "gwiazdorów". Frank De Boer kontynuuje:
"W sezonie 1991-1992 zdobyliśmy Puchar UEFA w finale pokonując AC Torino i to był początek wielkich dni Ajaxu. Graliśmy elektryzujący, wyrafinowany technicznie futbol. Półfinał z Genuą był chyba przełomowym momentem - objęliśmy prowadzenie już w pierwszej minucie, by ukończyć mecz z wynikiem 3:2. Ajax na nowo znalazł się na ustach wszystkich kibiców w Europie. Drużyna wciąż się rozwijała. Mieliśmy Bryana Roya i Dennisa Bergkampa, pojawili się Marc Overmars i Clarence Seedorf, w obronie królował Danny Blind. Z roku na rok grałem coraz lepiej. Zaczęto mnie wtedy przezywać "Siata", bo słynąłem wtedy z zakładania siatek przeciwnikom. Robiłem to wyłącznie dlatego, że za późno reagowałem i pozostawało mi wyłącznie to rozwiązanie. Byłem jeszcze zbyt mało doświadczony, ale napastnicy nie spodziewali się takiego zagrania po mnie. Przez pierwsze dwa lata nieustannie zakładałem siaty, ale od jakiś sześciu sezonów już tego nie robię - nauczyłem się myśleć o dwa kroki naprzód przez przeciwnikiem"
W 1990 roku zdobył swoją pierwszą bramkę w meczu Ajax - NEC Nijmegen. Dzięki dobrym występom w lidze młodszy z bliźniaków rozpoczyna karierę reprezentacyjną. Debiutował w towarzyskim meczu z Włochami rozegranym na Sycylii w 1990 roku. Jednak debiutu nie miał udanego gdyż "pomarańczowi" ulegi 1:0. Wkrótce otrzymał powołanie do kadry na Mistrzostwa Europy w Szwecji w 1992 roku, których również nie wspomina dobrze:
"Uraz nie pozwolił mi wystąpić w pierwszym meczu, ale pojawiłem się już w spotkaniu z Niemcami, których pokonaliśmy 3:1. Popełniłem jeden błąd - nie upilnowałem przy rzucie rożnym mojego "podopiecznego" Jurgena Klinsmanna i ten strzelił piękną bramkę głową. Skoczył chyba jakieś dwa metry w górę ! Kolejną gafę palnąłem w meczu z Danią. Chciałem odkopnąć piłkę od naszego pola karnego, ale nie trafiłem dobrze, w rezultacie podając do jednego z Duńczyków. Ten odegrał ją do Laudrupa, Laudrup dośrodkował a Polsen wykończył akcję. Winą za utraconego gola obarczono mnie, a mi się po prostu powinęła noga. Mecz zakończył się remisem 2:2, a w karnych przegraliśmy. Dania zdobyła puchar"
Holender nie może dobrze wspominać również Mistrzostw Świata w 1994 roku na boiskach Stanów Zjednoczonych.
"Doskwierały mi tamtejsze upały i dopiero w meczu 1/8 finału z Irlandią zagrałem dobrze. Ale usiadłem na ławce rezerwowych w ćwierćfinale i nie zagrałem ani minuty"
W ćwierćfinałach reprezentacja "oranje" przegrała 2:3 z późniejszymi triumfatorami tej imprezy - zespołem Brazylii.
Frank kiepskie występy z "teamem kraju Tulipanów" wynagradzał sobie znakomitymi występami w barwach "czerwonobiałych". W sumie aż do roku 1995 rozegrał 218 spotkań, pokonując bramkarzy drużyn przeciwnych 14 razy. A w 1995 roku Frank wraz z drużyną ze stolicy Holandii Ajax Amsterdam podbijał europejskie boiska.
"Przez półtorej roku byliśmy niezwyciężeni, zdobywaliśmy wiele bramek i graliśmy porywający futbol. Zdominowaliśmy mecz grupowy Pucharu Europy z Milanem w Trieście, wygrywając gładko 2:0. Pomyślałem wtedy, że możemy wspiąć się na sam szczyt. Ponownie spotkaliśmy się z drużyną z Mediolanu, tym razem w wiedeńskim finale i tam rozpoczęło się kilkumiesięczne święto w rodzinie de Boerów. Mecz wygraliśmy 1:0, po golu Kluiverta na 5 minut przed końcowym gwizdkiem, a w czerwcu Ronald ożenił się. Kolejny sezon także należał do udanych. Wygraliśmy Ligę, przegrywając zaledwie trzy mecze. Przegraliśmy jednak finał Ligi Mistrzów z Juventusem. Czułem jednak, że z roku na rok zespół podupadał na europejskiej arenie. Niektórych zawodników trapiły kontuzje i spadek formy, niektórzy, jak Overmars, nie grali w ogóle"
Na Euro '96 Frank de Boer nie wystąpił z powodu kontuzji, i być może dlatego Pomarańczowi wypadli tak blado. Wygrywają dwa pierwsze mecze: 1:0 ze Szkocją i 2:0 ze Szwajcarią, potem porażka z gospodarzami turnieju Anglikami aż 4:1 ! I potem kolejna porażka w rzutach karnych z drużyną Francji.
W klubie Frank rozegrał w sumie do 1997 roku aż 313 spotkań, wiele razy zakładając opaskę kapitana. Strzelił 26 bramek, był także etatowym wykonawcą rzutów karnych.
Przed Mistrzostwami Świata we Francji w 1998 roku, bracie de Boerowie zaczęli myśleć o odejściu z Ajaxu, pomimo iż wcześniej podpisali z klubem nowe kontrakty, ważne aż do 2004 roku.
Frank opisuje to tak:
"Mieliśmy udany sezon 1997-1998 pod wodzą Mortena Olsena, kiedy po raz pierwszy wygraliśmy dublet, ale nasza postawa w Europie była słaba. Miałem 28 lat i czułem, że pora ruszać w drogę. Spytaliśmy z Ronaldem o możliwość transferu, lecz odpowiedzieli nam 'nie'. Byliśmy bowiem, razem z Edwinem van der Sarem ostatnimi Mohikaninami wielkiego Ajaxu. Wszyscy zdążyli się już rozjechać. Zespół chciał odbudować się wokół nas, ale my chcieliśmy spróbować czegoś nowego".
Zainteresowanie braćmi wykazywał Arsenal Londyn, a tymczasem rozpoczęły się nie do końca udane dla reprezentacji Holandii Mistrzostwa Świata we Francji. 'Pomarańczowi' po porywających meczach pokonali po 2:1 Jugosławię i jednego z faworytów do zdobycia tytułu - Argentynę. W tym ostatnim spotkaniu, w końcówce, Frank popisał się 60 metrowym podaniem do Dennisa Bergkampa, po którym napastnik Arsenalu strzelił piękną zwycięzką bramkę. Również dzięki Frankowi, który efektownym wślizgiem wybił piłkę Gabrielowi Batistucie w 90 minucie meczu, Holendrzy uniknęli dogrywki. Kilka dni później bracia dowiedzieli się, że z planowanego transferu do Arsenalu nic nie wyjdzie. Niestety, w półfinale, Holandia uległa Brazylii w rzutach karnych, a podłamani piłkarze z kraju tulipanów nie podnieśli się już i zostali pokonani w meczu o 3 miejsce przez Chrowację 1:2.
Starałem się, jak mogłem we Francji w 1998. Jestem bardzo zadowolony z tego turnieju, dotarliśmy przecież do półfinału. Szkoda, że Ronald spudłował w konkursie rzutów karnych, ale to jest właśnie piłka nożna - raz na wozie, raz pod wozem. W Klubowym Pucharze świata 1996 w meczu z Gremio Porto Allegre trafił, a tutaj nie. Ktoś musi przecież nie strzelić, inaczej shoot-outy trwałyby wieczność ! Ale wiem, że nie było to miłe doświadczenie dla Ronalda. Nie musiałem mu nic mówić, wystarczy nam na siebie spojrzeć i już wiemy, co czuje drugi. Ale wtedy go nieźle zbeształem, lecz po chwili byliśmy znowu najlepszymi kumplami
Mimo tego ewidentnego rozczarowania, gwiazda młodszego z braci rozbłysła bardzo jasnym światłem.
Po imprezie we Francji doszło do kłótni de Boerów z działaczami Ajaxu, obie strony miały różne zamiary.
"Rozmawiałem z panem Deinem z Arsenalu, lecz do niczego nie doszło. Skończyło się na tym, że pokłóciłem się z jednym z członków zarządu Ajaxu. Powiedzieliśmy więc Ajaxowi 'Chcemy natychmiast odejść' i wtedy zaczęły się problemy. To był trudny okres, ale fakt, że grałem dobrze na Mistrzostwach Świata, ułatwił nam wszystko"
Następnie obaj gracze wrócili do normalnych treningów z drużyną.
"Podpisałem kontrakt do 2004 roku, ponieważ myślałem wcześniej, że zagram w Ajaxie do wieku 34 lat i wtedy zakończę karierę. Ale rzeczy zmieniają się w futbolu. Byłem w samolocie, leciałem do RPA z drużyną Ajaxu przed końcem zimy, kiedy powiedziano nam że to już koniec - mogliśmy odejść"
W końcu Frank i Ronald zostali sprzedani do FC Barcelony, co popsuło ich relacje z kibicami Ajaxu. Łatwo można się domyślić, że za transferem bliźniaków do Barçy stał nie kto inny jak Louis van Gaal, którego drogi życiowe nie pierwszy i nie ostatni raz skrzyżowały się z drogami bliźniaków.
"Barcelona jest wielkim klubem i jest zupełnie inna od holenderskich. Codziennie masz konferencje prasowe i jeśli chcą z tobą porozmawiać to porozmawiają. Rozmawiam z prasą być może 2 razy w tygodniu z 20 dziennikarzami i przy wielkiej liczbie kamer. Ciężko w to uwierzyć. Kiedy odbywa się tu wielki mecz, ludzie mówią o tym 2 tygodnie wcześniej. W Holandii, być może dzień wcześniej. Camp Nou to wielki stadion, a Barcelona to wspaniałe miasto. Jeśli grasz dobrze, jesteś Bogiem, ale jeśli nie grasz tak dobrze, może być ci ciężko"
Z powodu obecności w FC Barcelonie Brazylijczyka Rivaldo, Frank de Boer nie dostawał zbyt wielu okazji do wykazania się jednym ze swoich znaków firmowych - precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego.
Frank wspomina to tak:
"Jestem niezłym wykonawcą rzutów wolnych, ale kiedy przybyłem do Barcelony, był tu już Rivaldo. Jest tu Bogiem, więc on zawsze je wykonuje. Kilka razy nie grał, ale w tych meczach nie dostawaliśmy żadnych rzutów wolnych, więc nie dostawałem okazji"
W 2000 roku Barcelonę w niesławie opuścił Louis van Gaal i sytuacja jego rodaków w składzie drużyny skomplikowała się. Ronald de Boer w wyniku nienajlepszej gry i kontuzji wypadł z pierwszego składu. W rezultacie, odszedł do Glasgow Rangers, a drogi braci rozeszły się na dobre.
"Ronald wiedział, że będzie miał problemy z dostaniem się do pierwszego składu, gdyż nie grał wtedy za dobrze. Ale dostał wiele szans na grę w pierwszej drużynie, więc zaczęło się nieźle"
W tym czasie Frank przez wielu fachowców był uznawany za jednego z najlepszych defensorów na świecie, o czym świadczy fakt, że w większości notowań mieścił się w pierwszej dziesiątce.
Także w 2000 roku, Frank de Boer zagrał wraz z kadrą narodową na Mistrzostwach Europy, rozgrywanych na boiskach Belgii i Holandii. Fakt, że 'pomarańczowi' grali na swoim terenie oraz wielka ilość gwiazd w składzie, powodowały, że Holendrzy byli uważani za głównych faworytów do wygrania turnieju. W pierwszym meczu, z Czechami, Frank strzelił bramkę z rzutu karnego, która dała gospodarzom Mistrzostw Europy zwycięstwo. W spotkaniu z Francuzami o 1 miejsce w grupie, popisał się wspaniałym uderzeniem z rzutu wolnego, po którym piłka wpadła w samo okienko bramki strzeżonej przez Lamę. Były to jednak dobre złego początki, gdyż 29 czerwca na amsterdamskiej Arenie, piłkarz przeżył istny koszmar. W półfinałowym meczu przeciwko Włochom, nie strzelił aż 2 jedenastek, z czego jednej w regulaminowym czasie gry, a drugiej w konkursie rzutów karnych. Głównie w wyniku tak słabej skuteczności swojego kapitana, 'Oranjes' odpadli i po raz kolejny rozczarowali swoich fanów.
Niestety, to nie był koniec kłopotów Franka de Boera. 5 maja 2001 roku został oskarżony o stosowanie nielegalnego środka dopingującego - nandrolonu. Decyzja o rocznej dyskwalifikacji była dla niego ciosem, lecz Frank nie zamierzał się poddawać. Nie przyznał się do winy i przy pomocy teścia prawnika oraz dzięki wstawiennictwu Louisa van Gaala, wywalczył zmniejszenia kary do okresu 3 miesięcy. Mimo to, wydaje się, że właśnie to wydarzenie miało duży wpływ na dalszą karierę piłkarza.
Kontynuacją fatalnej passy de Boera były nieudane eliminacje do Mistrzostw Świata w Korei i Japonii, kiedy to Holandia pod wodzą tego samego van Gaala, nie zdołała wyprzedzić Portugalii i Irlandii w swojej grupie. Także w Barcelonie, nie wiodło mu się najlepiej, był krytykowany za słabą zwrotność i coraz gorsze walory motoryczne.
Po klęsce w eliminacjach do Mistrzostw Świata, reprezentację Holandii przejął Dick Advocaat i gra 'Oranjes' diametralnie się zmieniła. Holendrzy zaliczyli kolejne zwycięstwa nad renomowanymi rywalami - Hiszpanią, Niemcami (wyjazdowe zwycięstwo 3-1 nad świeżo upieczonymi wicemistrzami świata) i Argentyną. Sytuacja Franka w kadrze poprawiła się znacząco i znów stał się on pewnym punktem defensywy swojej drużyny.
29 marca 2003 roku dzięki remisowemu spotkaniu z Czechami, Frank de Boer stał się pierwszym holenderskim piłkarzem, który dotarł do granicy 100 występów w pomarańczowych barwach.
Wypadałoby jednak nieco cofnąć się w karierze Holendra. Trenerem Barcelony na sezon 2002/2003 nieoczekiwanie został po raz drugi Louis van Gaal. Pod jego wodzą Katalończycy sprawiali jednak wrażenie stłamszonych i zagubionych, co niestety miało wydatny wpływ na wyniki. Drużyna spisywała się fatalnie, a jednym z najbardziej krytykowanych zawodników był Frank.
Podczas półrocznego epizodu w Barcelonie następcy van Gaala, Radomira Anticia, obrońca spisywał się poprawnie, lecz nie wystarczyło to aby zapewnił sobie miejsce w kadrze Barçy na sezon 2003/2004. Doświadczony piłkarz miał obiecane automatyczne przedłużenie umowy w przypadku zagrania określonej liczby meczów, lecz nowy prezydent klubu, Joan Laporta, postanowił się rozstać. Nowym trenerem został Frank Rijkaard, który prowadził reprezentację Holandii na Mistrzostwach Europy w 2000 roku. Czyżby Rijkaardowi wciąż czkawką odbijało się wspomnienie karnych de Boera z Euro 2000 ?
Nie ukrywając żalu, piłkarz odszedł do Galatasaray Stambuł.
[ Pobrane z http://www.blaugrana.pl/index.php?goto=historia&ktory=136 ]
Autor : Wrzesień i Nederlander |
|